Recenzja: Lamy x Neo Lab — cyfrowy colab
Sam system Neo Lab opisywałem już na łamach Paper Lovers prawie rok temu. W dużym skrócie to kombinacja specjalnego papieru i długopisu, która pozwala na digitalizację tego, co piszemy.
Sam system Neo Lab opisywałem już na łamach Paper Lovers prawie rok temu. W dużym skrócie to kombinacja specjalnego papieru i długopisu, która pozwala na digitalizację tego, co piszemy.
Informacja o grubszym papierze w notatnikach Leuchtturma dotarła do nas dość wcześnie — już w marcu pisałyśmy o tym przecież w naszych aktualnościach. Same doświadczenia z nim związane też miałyśmy za sobą, ze względu na drugą edycję Bullet Journal.
Niemiecka firma Lamy znana jest głównie z produkcji piór. W naszej redakcji ich liczba już jakiś czas temu przekroczyła jednocyfrową liczbę, więc wiecie, znamy i uwielbiamy. Proste więc, że gdy tylko zobaczyłam notatnik Lamy, musiałam go sprawdzić.
Rysowanie lata temu zaczynałam oczywiście od najprostszych narzędzi — kartki od drukarki i ołówka. Choć teraz najczęściej szkicuję na iPadzie, to przez ostatnie 2-3 lata przewinęło się przez moje ręce, poza rozmaitymi blokami, kilka szkicowników.
W tej chwili nie umiem sobie przypomnieć, jak to się stało, że spotkałam notatniki Nuuna. Wiem, że na brytyjskich stronach mignęły mi kiedyś metaliczne okładki, ale nie przywiązałam do nich zbyt wielkiej uwagi.
Leuchtturm to niemiecki król Bullet Journal. Wypromowany kilka lat temu wraz z kampanią na Kickstarterze, wystrzelił momentalnie i od tej pory znajduje się na wyposażeniu większości praktykantów tej metody produktywności.