Recenzja: Collins Legacy — brytyjskie dziedzictwo

To jeden z notatników i marek, o których nie miałam bladego pojęcia. Mam go w swoich zbiorach, bo go wygrałam, ha! Nie dość, że już pół roku zawodowo recenzuję notatniki, to jeszcze udało mi się zgarnąć jednego w konkursie. Idealnie, prawda? Fakt, że była to dla mnie kompletnie nowa marka, mocno wzmacniał oczekiwanie. Collins dotarł do mnie jakoś w zeszłym miesiącu, więc nadszedł czas na przyjrzenie mu się z bliska.

O marce: Collins

Po pierwsze, jest to brytyjska marka. Właściwie, gdy przyjrzymy się nazwie, wydaje się to wręcz oczywiste.

Po drugie, jak czytamy na stronie, mają oni ponad 200 (!) lat doświadczenia w tworzeniu notatników i kalendarzy. Dzięki temu, tworzą produkty premium i są liderami na brytyjskim rynku wyrobów papierniczych. Sama firma powstała w Szkocji w 1819 roku.

Notatnik Collins Legacy

Mój model to właśnie Collins Legacy, jeden z trzech dostępnych wariantów z zadrukiem w kropki. Oprócz mojego żółto-pomarańczowego (bardzo przypomina Rising Sun z najnowszej kolekcji Leuchtturma), jest jeszcze opcja z czarną i zieloną (mocno trawiastą) okładką. Oprawa jest twarda i obita ekoskórą, mięciutką w dotyku.

W środku mamy 240 stron z kremowym papierem o gramaturze 80 gsm. Nadrukowane kropki są szarawe, w bardzo optymalnym odcieniu. Na tylnej wyklejce znajdziemy standardową kopertę na luźne kartki, a przy grzbiecie tasiemkę w kolorze okładki, dość szeroką i dobrze wykończoną. Całość spina luźnawa gumka w tym samym odcieniu.

Całość sprawia wrażenie zgrabnego i nie różni się zbyt wiele od Leuchtturma, Ottergami, czy recenzowanej zaledwie parę dni temu naszej rodzimej Antry. Największą różnicą na pierwszy rzut oka jest materiał okładki, miększy niż w przypadku wymienionej tu konkurencji, bardzo podobny do tego, który zobaczymy na Rhodii czy Castelli w serii Ivory. Okładka jest gładziutka i tylko z tyłu zobaczymy wytłoczone logo Collins. Ładne, swoją drogą.

Test papieru

Jak już wspomniałam, papier jest lekko kremowy, ma gramaturę 80 gsm, czyli niezbyt dużą. Ale nie najmniejszą, o czym też warto pamiętać. To zazwyczaj dobry wybór do codziennych notatników, których nie planujemy zarzucać ciężkimi mediami, choć oczywiście, zdarzą się wyjątki, bo gramatura to nie wszystko.

Kropki mamy nadrukowane na całej wysokości strony i od krawędzi do krawędzi. Czasem mam wrażenie, że są niestety lekko nierówne. Podczas pisania w oczy rzuca się problem z otwieraniem na płasko, co najbardziej przeszkadza przy środku notatnika. Pod koniec, czy na początku pisze się znacznie bardziej komfortowo.

Wykorzystane media:

  1. Beryl, Lamy, M,
  2. Obsidian, Lamy, No-name, F,
  3. Peppermint Drop, Ferris Wheel Press, Lamy, M,
  4. Turmaline, Lamy, M,
  5. Liquid Words 2021, KWZ, Lamy, M,
  6. Green Gold, KWZ, Lamy, M,
  7. Blueblack, Lamy, M,
  8. Pumpkin Patch, Ferris Wheel Press, Lamy, M,
  9. Lady Rose, Ferris Wheel Press, Kaweko Perkeo, M,
  10. Stabilo Worker, M (pióro kulkowe),
  11. Mazak 2w1,
  12. Cienkopis 2w1,
  13. Pilot V-ball, 0,5 mm,
  14. Uni-POSCA, 1MR,
  15. Pilot G-2, 0,5 mm,
  16. Lamy Tipo, pióro kulkowe,
  17. Promarker
  18. Sakura Pigma Brush

Wynik, jak widzicie, jest dość średni. Collins niezbyt dobrze radzi sobie z piórami i większość kolorów przebiła. Obsidian z Lamy spotkał się nawet z kolejną kartką i to w mniejszym stopniu, niż Promarker — fascynujące. Nie tylko wieczne pióra sprawiają temu papierowi problem, ale również kulkowe. Zarówno Stabilo Worker, jak i Lamy Tipo, dość wyraźnie widać po drugiej stronie. Zaskakująco źle wypadł też V-ball od Pilota, czyli cienkopis z wodnym wkładem. Promarker przebił, ale Pigma Brush ładnie się utrzymał.

Samo pisanie po papierze jest dość przyjemne, jeśli nie używacie kulkowego pióra — tusz miał tu problem z wypływaniem z tych okrągłych końcówek. Czas schnięcia mediów jest bardzo dobry, a kolor stron nie rozprasza.

Zastosowanie

Jak większość notatników w kropki, Collins pozwala na sporą dowolność. Możecie używać go do BuJo, możecie też do różnorodnych notatek. Najważniejsze, to pamiętać, że nie wszystkie media będą z nim dobrze współpracować. Jednym z plusów będzie spora liczba stron, bo aż 240. Większość recenzowanych tu przez nas notatników nie przekracza 200.

Szczegóły

Cena13 GBP (około 67 PLN)
FormatA5
Papierkremowy, 80 g/m
Wagaok. 330 g
Liczba stron240
Liniaturakropki
Zamknięciegumka
Materiał okładkiekoskóra
Dodatkowa kieszeńtak
Tasiemki1
Numerowane stronynie

Podsumowanie

Ogólnie rzecz biorąc, to nie jest fatalny notatnik, bo okładka jest przyjemna, a cena nie przeraża. Z drugiej strony jednak wymaga od nas kompromisów, a i jakość wykonania pozostawia trochę do życzenia. W poniższej galerii możecie zobaczyć, że szycie sekcji jest wykonane nierówno — w sensie, nie na zgięciu kartek! To kolejny punkt utrudniający otwarcie notatnika na płasko.

„Śmieszny” cytat na bandanie będzie bawić tylko niektórych, a jego istnienie, szczególnie bez podpisu autora, głównie pozostawia niesmak. Przyglądając mu się z bliska, zobaczymy, że okładka jest znacznie szersza i bardziej wystaje ponad strony niż w innych notatnikach. Porównałam go z kilkoma i… sami zobaczcie.

Wszystkie trzy notatniki mają ten sam rozmiar papieru! A jednak Collins, na dole, jest znacznie szerszy. Ciężko mi zrozumieć tę decyzję, choć jednocześnie wiem, że bez porównania, raczej nie zwróciłabym na to uwagi. Jednak teraz, gdy już wiem, będzie mnie to irytować — cóż za marnotrawstwo (eko)skóry!

Przy okazji, na zdjęciu możecie też zobaczyć, jak bardzo podobne są do siebie te trzy notatniki. Tak, wybrałam je oczywiście specjalnie.

Czy polecam notatniki Collins? Nie. A ta recenzja jest tu jako ciekawostka, bo przecież nie możemy w kółko recenzować tylko dobrych notesów.

Gdzie kupić

Notatniki Collins kupicie w oficjalnym sklepie. Na wyspach trafią się one również u resellerów, z których jednak ciężko nam kogoś polecić, bo nie miałyśmy styczności.

Chcecie być na bieżąco z nowościami?

Zapiszcie się na nasz cotygodniowy newsletter! W środku oprócz najnowszych wpisów znajdziecie też czasem kody zniżkowe, zapowiedzi konkursów i wcześniejsze informacje o nadchodzących recenzjach.

Angelika

Ma więcej pustych notatników niż par skarpetek i zdecydowanie częściej kupuje nowe. Kocha niemieckie marki (haha) i powoli dorasta do niebieskiego atramentu.

Podobne wpisy

Sprawdź, co jeszcze mamy ciekawego!

Polecamy

Logo Sklep FC