Recenzja: Soumkine — francuskie notesy delikatne
To jedne z tych notatników, które odkryłam przy okazji przeglądu kalendarzy i nie potrafiłam wyrzucić z głowy. Prawie pół roku później zdecydowałam się na zakup dwóch różnych notesów — bardziej klasycznego, choć z ciekawym układem oraz takiego z bladoróżowym papierem zadrukowanym w kropki. Mam nadzieję, że tak jak ja, ciekawi jesteście, jak w praktyce sprawdzą się notatniki Soumkine.
O Soumkine
Soumkine, a właściwie już Sumkin Studio, to francuska manufaktura, która produkuje notatniki z włoskiego papieru. Logiczne, prawda? Zagłębiając się jednak w historię tego miejsca, szybko rozumiemy, o co tu tak naprawdę chodzi.
Fiodor Sumkin to nie tylko założyciel Soukimne / Sumkin Studio, ale też ilustrator i (tak jak my) fanatyk notatników. W romantyzowanym opisie notatników Moleskine’a (niewymienionych z nazwy), które kiedyś były o niebo lepsze, niż aktualnie (ekhm) czytamy właśnie o miłości do papieru. O tym, jakie to cudowne uczucie siedzieć w paryskiej kawiarni i myśleć o tym, ile (znanych) osób wcześniej siedziało w tym miejscu, nad tym klasycznym notesem, i przelewało myśli na papier.
Z czasem jednak przyszło rozczarowanie jakością papieru w znanych włoskich notesach. Co postanowił zrobić Fiodor? Odszukał producenta poprzedniego papieru i rozpoczął produkcję własnych notesów. Znajdziemy w nich przede wszystkim cienki włoski papier, który świetnie nadaje się do piór. A przynajmniej tak głoszą opisy na stronie!
Całą historię znajdziecie tutaj.
W ofercie Sumkin Studio aktualnie królują skórzane okładki w rozmiarze passport oraz A5, w których zmieścicie zarówno ich notesy, jak i „wkłady” w tych typowych formatach oferowane przez mishmash, czy GoodINKPressions. Musicie jednak pamiętać, że potrzebna Wam będzie jeszcze gumka, by zamontować całość w okładce. (O składaniu własnego notatnika w stylu Traveler’s na pewno kiedyś porozmawiamy!)
Notatnik Soumkine Zero Waste
Zero Waste. Skąd taka nazwa?
Notatnik ten nie jest stworzony z odpadów, a zero waste odnosi się do wykorzystania przestrzeni notatnika w stu procentach. Jak zobaczycie na zdjęciach, zarówno „okładka”, jak i wnętrze, mają ten sam kolor i ten sam zadruk. Dzięki temu, możemy użyć ich, jak normalnych stron. To się nazywa minimalizm!
Sama okładka wykonana jest z papieru o wyraźnie wyższej gramaturze, dodając notatnikowi sztywności.
Notatniki Zero Waste dostępne były w kilku kolorach: sól (biały), sernik (kremowy), wanilia (żółty), różany (różowy) oraz brązowy cukier (brązowy). Aktualnie w sklepie znajdziemy już tylko pojedyncze modele w niewielkiej liczbie kolorów. Miejmy nadzieję, że kiedyś się jeszcze znowu pojawią.
Papier
Różowe kartki notatnika Zero Waste mają bardzo niską gramaturę, bo zaledwie 80 gsm. Dobrze, okej. To nie aż tak nisko, ale nisko, jak na produkt w tej cenie. Soumkine to jednak coś więcej niż po prostu notes i w cenie zawarta jest przede wszystkim unikatowość produktu. Sam koncept używalnej okładki, już ciekawy, wzbogacony jest kolorowymi stronami w delikatnych pastelowych kolorach. Mój różowy jest naprawdę uroczy i co warto zaznaczyć, na tyle blady, że pozwoli nam cieszyć się dalej większością ulubionych atramentów.
Szare kropki o standardowym rozstawie są czytelne i nieprzytłaczające.
Soumkine Universal Planner N˚307
Uniwersalny planer od Soumkine jest notatnikiem w kratkę (z interlinią 4,5 milimetra) podzielonym dodatkowo pionowo na 8 sekcji i poziomo na 7. Miejsce na maginesach przeznaczone jest na wpisywanie dat, dni tygodnia czy nazwy/numeru miesiąca, w zależności od tego, co chcecie mieć na danych stronach. Dzięki takiemu podziałowi bez problemu ogarniemy tydzień na jednej lub dwóch stronach, a także rozrysujemy rozkładówkę miesięczną z dodatkową kolumną na monthly log.
Oprócz paszportowego rozmiaru, który wygląda przeuroczo, do wyboru mamy również opcję A5. Jest też parę różnych okładek oraz wersja pełnowymiarowa, która ma 160 stron, a nie 64, jak moja.
Tekturowa oprawa dostatecznie dobrze chroni notes, choć warto wiedzieć, że to jeden z tych notesów, które jeśli otworzymy na płasko, to będziemy mieli problem trzymać zamkniętymi. Stąd też mój pomysł z klipsem. By komfortowo w nim pisać potrzebujemy tylko lekko docisnąć go dłonią — żaden problem.
Kropkowane linie tworzące kratki od zawsze mi się podobały. Parę lat temu mogliśmy zobaczyć je w notatnikach Moleskine Cahier stworzonej dla Evernote. Z podobnych korzysta też LAMY. Taki zabieg sprawia, że kratki nie są aż tak przytłaczające.
Całość jest niezwykle zgrabna i aż chce się wsadzić go w okładkę i faktycznie używać.
Papier
W przypadku Universal Journal mamy do czynienia z włoskim papierem o kremowym kolorze i gramaturze 90 gsm. To tyle samo, ile znajdziemy w notatnikach LAMY czy Paperblanks. Kartki faktycznie sprawiają wrażenie cieńkich, choć nie wiem, na ile jest to kwestia po prostu niewielkich gabarytów całego notatnika.
W dotyku papier jest bardzo gładki i trochę przypomina Tomoe River.
Media wykorzystane w testach papieru:
- Roaring Patina Black, Ferris Wheel Press, TWSBI Eco M,
- Sunlit Jade, Ferris Wheel Press, Lamy M,
- Vintage Copper, Diamine, Gravitas B,
- Winter Spice, Diamine, Lamy LX M,
- Buttered Popcorn, Ferris Wheel Press, Lamy B,
- pióro kulkowe, Lamy Tipo B,
- Pilot G-2, 0.5 mm,
- Mazak 2w1,
- Cienkopis 2w1,
- Faber-Castell Pitt Artist,
- Tombow Fudenosuke Brush Pen,
- Pentel Touch Sign,
- zakreślacz metaliczny Faber-Castell,
- zakreślacz Morandi,
- Promarker
Oba notatniki wypadły w naszym teście bardzo podobnie. Atramenty ładnie trzymają się swojej strony, a i prześwity jakoś nie przerażają. Kłopot pojawił się przy piórze kulkowym Lamy Tipo oraz przy bardzo mokrym metalicznym zakreślaczu z Faber-Castell. Promarker przebił znacznie wyraźniej w Universal Journal niż w Zero Waste, co trochę zaskakuje, biorąc pod uwagę, że ten pierwszy ma ciut grubszy papier.
Całość jest zdecydowanie zadowalająca, a wynik zachęca do korzystania w notesach właśnie z piór wiecznych. Testowane atramenty, szczególnie w Universal Journal, miały sporą szansę na pokazanie swoich atutów. Przyjrzyjcie się, jak pysznie miodowo wygląda Buttered Popcorn w obu notesach!
Szczegóły
Zero Waste | Universal Planner | |
Cena | 16,50 EUR (około 77 PLN) | 18,50 EUR (około 86 PLN) |
Format | passport, 11 x 21 cm | passport, 11 x 21 cm |
Papier | różowy, 80 gsm | kremowy, 90 gsm |
Waga | 70 gramów | 68 gramów |
Liczba stron | 68 | 64 |
Liniatura | kropki | kratka 4.5 mm |
Zamknięcie | brak | brak |
Materiał okładki | karton | karton |
Dodatkowa kieszeń | nie | nie |
Tasiemki | nie | nie |
Numerowane strony | nie | tak |
Zastosowanie
Notatniki Soumkine, szczególnie w rozmiarze passport, będą idealnymi wkładami do Traveler’s Notebook czy tego typu okładek. Gdy będziemy chcieli „zainstalować” je w okładkach od mishmash, musimy pamiętać o dołożeniu własnej gumki. Decydując się na rozwiązanie twórców notesów, w środku znajdziemy przygotowane miejsce na właśnie dwa zamontowane w ten sposób notesy.
Universal Journal dzięki swojemu układowi daje naprawdę sporo możliwości adaptacji, jednocześnie wcale nie każąc nam wykorzystać go jako kalendarz. Spokojnie możemy wykorzystać jego potencjał do łatwo tworzonych kolumn, a numerowane strony wspomogą szybkie poruszanie się po notesie. Pomyślcie tylko, a gdyby na jednej stronie po prostu spisywać przeczytane książki, zostawiając miejsce na tytuł, autora, gatunek, datę startu, zakończenia i ocenę? Zakładając, że na pierwsze dwa potrzebować będziemy po dwie z ośmiu kolumn. Genialne!
W planerze od mishmash (czemu znowu mishmash?!) takie kolumny wykorzystane były na podstawowe słówka w wielu różnych językach. Jeśli zdecydujecie się na zakup tego notatnika, na pewno znajdziecie mu godne zastosowanie.
Zero Waste to ciekawy koncept i naprawdę podobają mi się te pastele, choć wciąż nie umiem wymyślić jakiegoś ładniejszego zastosowania. Ale może wcale nie jest potrzebne? Może wystarczy, by notatnik ten był po prostu piękny? Bo taki jest.
Wrażenia
Przyznam szczerze, że cena tych notesów mnie ciut przeraża. Z takim budżetem będziemy mogli pozwolić sobie na pełnoprawne i porządne notatniki od LAMY, Leuchtturma czy Paperblanks. W podobnej cenie kupimy też Moleskine’a. Czy warto? Tylko jeśli faktycznie chcecie sobie dogodzić. Gdy już położyłam na nich ręce (i oczy), wcale nie mam zamiaru odkładać ich na regał, gdzie zbierałyby kurz, czekając na ponowny kawałek mojej uwagi. Szczerze rozważam nawet rzucenie się na Universal Journal w tej grubszej wersji, chociaż ponad 40 euro ciut mnie boli — jeszcze to mocno przemyślę.
Podoba mi się, że to notesy zrobione z pasją i dbałością o detale. Że historia firmy opowiada nam o poszukiwaniu idealnych doznań i czegoś więcej, niż po prostu czystej kartki na przelanie myśli. Soumkine to notatniki z „tym czymś”, a patrząc na nie nawet nie jesteśmy w stanie pomyśleć o czymś podobnym. Szczególnie teraz, po półtora roku PaperLovers, często łapię się na tym, że myślę „o nie, to kolejny taki notatnik”. Tutaj widzę tylko unikatowy pomysł i bardzo dobre wykonanie. A na wycieczce w Paryżu, siedząc nad tym notesem w jednym z kluczowych dla tego miasta miejsc, pewnie zobaczę też duchy wszystkich artystów, którzy używali tego unikatowego włoskiego papieru do zachowania swoich myśli.
Gdzie kupić
Notatniki Soumkine kupicie na oficjalnej stronie.