Recenzja: mishmash — portugalskie notatniki minimalistyczne

Mishmash to jedna z tych marek, na które zwróciłyśmy uwagę przez piękne zdjęcia na Instagramie. Ich konto pełne jest żywych kolorów i prostych, wręcz minimalistycznych form. Kręciłam się wokół nich coraz poważniej i ostatecznie złożyłam zamówienie podczas wyprzedaży na Black Friday. W moim koszyku znalazły się, przypominający klasyczne notatniki, model Naked oraz okładka i dwa wkłady do ich wersji Traveler’s Journal nazwanej Log.

W dzisiejszej recenzji skupimy się na notatniku Naked.

O firmie mishmash

Mishmash to portugalski brand, który swoją historię rozpoczął na Kickstarterze. Gdy w 2015 roku wystartowali z kampanią, celem było 10 000 dolarów, które pozwoliłoby na produkcję pięciu różnych modeli notatników. To już wtedy powstał Naked, o którym zaraz będę Wam opowiadać.

Kampania ostatecznie nie zakończyła się sukcesem, a 128 wspierających uzbierało niewiele ponad 60% finalnej kwoty. Mishmash nie poddał się jednak i niedługo później rozpoczął produkcję swoich notesów. Trochę myślę, że aktualnie odzew byłby o wiele większy, a ja sama wsparłabym kampanię sensowniejszą sumką.

Od tej pory ich popularność znacznie wzrosła, a wśród klientów znajdziemy nawet taki duży brand, jak H&M! Oprócz wysyłki na własnej stronie mają też oni swoje notatniki w sklepach na całym świecie. W Polsce ich produkty kupić można np. u Papierniczonych, choć zaopatrzymy się tam głównie w akcesoria, a nie same notatniki.

W ofercie mishmash znajdziemy notatniki z otwartym grzbietem, sporo notesów z podziałkami, czy takimi, które łączą w sobie nie tylko różne liniatury, ale także różne rozmiary papieru! Ich kalendarze są przepiękne i mają układ tygodniowy kolumnowy ze sporą ilością miejsca na notatki. Obok tego wszystkiego znajdziemy również wspominane już akcesoria, jak bloczki z karteczkami czy tygodniowe plannery-podkładki.

Notatnik mishmash Naked

Jednym z najprostszych i najbardziej „klasycznych” notatników z oferty portugalskiego producenta jest notes Naked. Format A5, miękka (również w dotyku) jednokolorowa okładka, otwarty grzbiet i 224 strony o papierze 90 gsm.

Do wyboru będziemy mieć cztery różne kolory oraz cztery układy papieru. Nie dajcie się jednak zmylić – widoczna na ikonce kratka nie jest typową kratką. Na tę wersję jednak się właśnie zdecydowałam!

Mój notatnik jest w kolorze moreli i ma duże kratki. A duże kratki to… kartka podzielona na osiem sekcji o tym samym rozmiarze. Puff!

Tak serio, to widywałam takie cuda tylko w przypadku wkładów do Traveler’s Notebook. Nie do końca wiem jakie może być tego zastosowanie, poza rysunkowo-komiksowym. Może planer? Gdzie mamy na każdej stronie miejsce na cały tydzień i jedną kratkę ogólną? Choć do tego przydałyby mi się jeszcze lekkie linie czy kropki o standardowej interlinii. Obiecuję, że zamelduję, gdy uda mi się znaleźć godne wnętrze!

Wracając jednak do samego notatnika… Naked jest cudowny w dotyku. Miękki i ciepły. Okładka wykonana jest ze skóry z recyklingu, dokładnie tak, jak Nuuny! Pachną też podobnie, choć nie aż tak intensywnie. W prawym dolnym rogu znajdziemy na froncie wyżłobione logo marki. Odkryty grzbiet jest bielutki i wygląda naprawdę super.

Papier

Jak wspomniałam już wcześniej, w notesie znajdują się 224 strony (czyli całkiem sporo) białego koloru. Jest raczej gładki w dotyku, a nadruk jest jasno szary i od krawędzi do krawędzi.

Z rozkładaniem na płasko, dzięki coptic binding, nie ma najmniejszego problemu. Otwarty grzbiet wydaje się solidny i otwierając notatnik, nie mamy wrażenia, że może nam się tam połamać czy przedrzeć.

Nie przedłużając jednak, czas na testy z użyciem różnych mediów!

Wykorzystane media:

  1. Pelikan Edelstein, Golden Beryl, M,
  2. Ferris Wheel Press, Double Raspberry, B,
  3. Ferris Wheel Press, Grape Ice Pop, M,
  4. KWZ, Cappucino, F,
  5. Lamy, Mango, M,
  6. Lamy, Benitoite, M,
  7. Les Couleurs du Comte, Comte d’or, M,
  8. pióro kulkowe Lamy Tipo,
  9. pióro kulkowe Faber-Castell Loom,
  10. Wonderous Winterberry, atramentowe pióro kulkowe Ferris Wheel Press,
  11. żelowy Pilot G-2, burgundowy, 0.7 mm,
  12. żelowy Pilot G-2, czarny, 0.7 mm,
  13. długopis olejowy Leuchtturm Drehgriffel,
  14. cienkopis Pigma Micron, 0.1 mm,
  15. cienkopis Stabilo Point 88, 0.4 mm,
  16. mazak 2w1,
  17. cienkopis 2w1,
  18. długopis żelowy Edding 2185,
  19. zakreślacz metaliczny Faber-Castell,
  20. zakreślacz Pilot Frixion Light,
  21. brushpen Faber-Castell Pitt Artist,
  22. brushpen Pentel Sign Touch,
  23. Promarker

Muszę przyznać, że testy wypadły naprawdę dobrze. Papier nie jest szczególnie gruby, a jednak radzi sobie z atramentami bardzo komfortowo. Przebicia widać tylko przy Promarkerze, co raczej oczywiste, a także w przypadku metalicznego zakreślacza od Faber-Castell. Jeśli pamiętacie moje testy zakreślaczy i długopisów, dobrze wiecie, że ta konkretna linia sprawia papierowi ogromny problem.

Dzięki temu, że papier jest dość gładki, z wielu atramentów będziemy w stanie wyciągnąć także sheen, jeszcze wzmacniając przyjemność użytkowania notatników mishmash.

Zastosowanie

Oczywiście jeśli chodzi o notesy z serii Naked, bardzo wiele zależeć będzie od wybranej (i dostępnej!) liniatury. Kropki to jak zawsze dobry wybór do Bullet Journal, linie sprawdzą się jako pamiętnik, gładki będzie świetnym przydatnikiem czy innym brudnopisem. A moje duże kratki? To właśnie lekka zagwozdka. Na szczęście papier jest trochę prześwitujący, więc przy pomocy liniuszka będziecie w stanie wykorzystywać go również do Bullet Journal czy jako kalendarz. Chciałabym zobaczyć kogoś rysującego w nim komiksy!

Wagowo jest raczej komfortowo. Mishmash znajduje się po stronie lżejszych notatników, szczególnie, jeśli uwzględnimy liczbę dostępnych stron.

Notes jest poręczny, bardzo zgrabny i jedyna moja obawa jest o okładkę, którą łatwo zgiąć czy pobrudzić. Na szczęście, podobnie jak w przypadku Nuuny, większość zabrudzeń będziemy w stanie zetrzeć lekko wilgotną szmatką.

Szczegóły

Cena18 EUR (około 83 PLN)
FormatA5
Papierbiały, 90 gsm
Waga350 g
Liczba stron224
Liniaturakropki, linie, duże kratki, gładki
Zamknięciebrak
Materiał okładkimiękka skóra z recyklingu
Dodatkowa kieszeńnie
Tasiemkinie
Numerowane stronynie

Podsumowanie

Mishmash to zdecydowanie producent, do którego będę wracać. Jest jeszcze sporo produktów, które przyciągnęły moją uwagę, więc trochę nadal przede mną. O tych logach też pewnie napiszę w przyszłości, jak tylko się z nimi mocniej zaprzyjaźnię.

Bardzo podoba mi się parę rzeczy związanych z samą marką. Kocham ich kolory, czasem odważne, czasem pastelowe, ale zawsze ciut inne. Odważne połączenia i proste formy. Świetnie. Cudowne jest też to, że firma stara się oddawać i pomaga sadzić drzewa, które zrekompensują wykorzystany przez nich papier — oczywiście ma on certyfikat FSC.

Przesyłki przychodzą w papierowym kartonie, choć same notatniki są w przeźroczystej (luźnej) folii. Dzięki sklejeniu same folijki możemy wielokrotnie wykorzystywać, więc na upartego nie musi generować to niepotrzebnych śmieci.

Jeśli nie zauważyliście, bardzo lubię notatniki z otwartym grzbietem i już przebieram nóżkami na myśl o spotkaniu z kolejnymi przedstawicielami tego gatunku.

Gdzie kupić

Notatniki (i akcesoria) mishmash znajdziecie na oficjalnej stronie, część akcesoriów i pojedyncze notatniki upolujecie także u Papierniczonych. Poza Polską mają oni jeszcze sporo sklepów w różnych krajach, a pełną listę znajdziecie tutaj.

Przy zakupach ze strony producenta warto pamiętać, że powyżej 100 euro macie przesyłkę za darmo, a przy pierwszym zamówieniu dostaniecie -20% za zapisanie się na newsletter.

Chcecie być na bieżąco z nowościami?

Zapiszcie się na nasz cotygodniowy newsletter! W środku oprócz najnowszych wpisów znajdziecie też czasem kody zniżkowe, zapowiedzi konkursów i wcześniejsze informacje o nadchodzących recenzjach.

Angie

Ma więcej pustych notatników niż par skarpetek i zdecydowanie częściej kupuje nowe. Kocha niemieckie marki (haha) i powoli dorasta do niebieskiego atramentu.

Podobne wpisy

Sprawdź, co jeszcze mamy ciekawego!

Polecamy

Logo Sklep FC